Jest to opinia na temat Creeka 4330 (bez MkII) ale pochodzącego najprawdopodobniej z serii przejściowej, bo wewnątrz był identyczny z 4330 MkII choć dokładnie co do ścieżki nie sprawdzałem ;) Teraz krótkie wyjaśnienie jak do tego doszedłem po rozkręceniu obudowy. Starsze Creeki miały inny potencjometr, otwarty i 6 kondensatorów 3300uF. W tych nowszych (moim) i w MkII było 12 po 2200uF. Za potencjometr robił (przynajmniej u mnie) zamknięty, niebieski Alps.
Co do dźwięku:
Wzmacniaczyk bardzo dobry, baa, w swojej cenie kiedy był sprzedawany rewelacyjny ! (1650 zł za nowy). Fantastyczna przestrzeń, średnica i wysokie minimalnie podbite, ale bardzo czyste, bez niepotrzebnego wyostrzenia czy metalicznych nalotów, równocześnie świetna szczegółowość. Wzmak nie za mocny (40 wat), ale w mniejszych pokojach sprawdza się wyśmienicie. Mogą być problemy z dynamiką na basie, bo ten jest raczej miękki i bez wykopu, można temu zaradzić odpowiednio dobierając resztę toru, np. u mnie z Tonsilami Space86 w obudowie zamkniętej łupał ładnie... dopóki ze starości nie rozleciało się piankowe zawieszenie głośników.
Wzmacniacz gra neutralnie w stronę rozjaśnienia brzmienia, ale to chyba z powodu odchudzenia niższej średnicy, podłączanie kolumn głośnikowych o podobnym charakterze może zakończyć się porażką, choć ponoć z JM Labami Electra 905 i PS 5.1 gra dobrze. Ja słuchałem m.in. z Trianglami Comete i dźwięk był cienki, bez masy, została wyższa średnica i wysokie. Z B&W 602, sucho, technicznie, dokładnie, analitycznie, niezły bas, acz nie był to dźwięk w moim typie to już grało lepiej. Z Avance Omega 503, Vienna Acoustic Haydn, a zwłaszcza z Dynaudio Audience 42 już była prawie bajka. (odkrycie byłego forumowicza KoRnika który jednocześnie polecił mi to zestawienie). Basiorek miękki ale szybki, niższa średnica z mięchem, wyższa szczegółowa ale nie wypchnięta, dokładna, nie męcząca góra, przestrzeń, ba, dźwięk zawieszony w przestrzeni, oderwany od głośników, po raz pierwszy słyszałem dźwięk szerszy od szerokości bazy i to na krytykowanych na forum Omegach 503.
Problemem samym w sobie jest wydajność prądowa. Choć 4330 ma pasywny przedwzmacniacz i można go rozkręcić bez zniekształceń nawet do godz. trzeciej, to np. przy podłączeniu niskoefektywnych, a trudnych do napędzenia kolumn zaczyna się mulić. Ponieważ z malutkimi Dynaudio Audience 42 i było bardzo dobrze, to człowiek chciał jeszcze lepiej i sobie kupił Audience 52 SE, których 40W Creeka... nie wystarczyło nawet do przyzwoitego napędzenia wysokotonówek... :/ Bardzo dużo da podłączenie CDka który daje wysokie napięcie sygnału wyjściowego. Sprawdził się Cambridge Audio D500, bo ma też przy okazji gęste, mięsiste brzmienie które dodało masy na basie. U mnie Creek grał z teoretycznie badziewnym, bo najtańszym Technicsem SL-PG390 (2V na wyjściu) i było dość jasno, szybko, analitycznie, z punktowym basem (niższego nie zaobserwowałem).
Zielona żabka, jak nazwano 4330, sprawdzi się zarówno w jazziku jak i w szybkim metalu, bo nie gubi się przy wysokich spiętrzeniach dźwięków i szybkich gitarowych solówkach. Trzeba jednak podkreślić, że wgniatającej w fotel dynamiki nie będzie, 180 wat dwóch, zmostkowanych końcówek Rotela RB-971 MkII, zdmuchnęło żabę pod tym względem, ale co tu się dziwić. Podsumowując: jeśli oczekujesz od dźwięku łupnięcia, dynamiki, szukaj gdzie indziej, ale jeśli bardziej rajcuje Cię wsłuchiwanie się w precyzyjne zagrania wirtuozerskich popisów, śmiało bierz żabę ;)